Mam 26 lat, a za 10 miesięcy 27 lat.
Wobec tego, już za 3 lata powinnam być żoną i mieć przynajmniej w brzuchu jedno dziecko. Powinnam teraz pracować za 5-6 tysięcy zł i mieć na koncie koło 30 tyś. oszczędności, ale tylko dlatego tak mało, bo facet z którym powinnam być już zaręczona powinien mieć koło 100 tyś zł zaoszczędzonych i zarabiać min 3 tyś na rękę, a najlepiej więcej. Powinnien być zaradny, mieć stałą pracę, i obracać oszczędnościami żeby mieć kasę na przyszłą rodzinę. Powinnien nie mieć marzeń tylko plany i to takie realne, które mogą dać szybko gotówkę, lub w późniejszym czasie spory zysk. Najlepiej jakby już był kierownikiem czy dyrektorem, co by ułatwiło sprawę.
-- komentarz do wpisu po osiągnięciu 31 lat
To ja napisałam? nie mogę uwierzyć jest to tak jakby nasycone chęcią kasy i zysku jak największy sknerus i dusigrosz, jak dziewczyny z dyskotek co lecą na kasę. Ale pisałam to mając chłopaka który zarabiał dużo mniej niż ja mimo, że nie zarabiałam dużo. Jak przeniosłam się do innej pracy to myślałam, o tak jakoś szybko przyszła wypłata z poprzedniej pracy, ale zaraz to powinna być połowa tej wartości bo tylko pół miesiąca w starej zarabiałam i okazało się, że to była wypłata pół miesiąca z nowej pracy. Kiedy obliczał ile kto zapłaci oszczędności do wspólnej kasy to procentowo, a jak ile kto może wybrać z oszczędności to dzielił już na pół, a nie też procentowo. Więcej mówił niż robił, planów było więcej niż realizacji, ale brzmiały obiecująco. Nie mam nic przeciwko marzeniom innych, ale kiedy sama robię tak, że więcej marzę niż realizuję i ktoś mi pisze w SMS, że marzenia są bez sensu lepiej planować to można pomyśleć, że powinno się tylko robić tzw. ... czyli konkretne wybadanie i harmonogram przed totalnym wprowadzeniem w życie.
Owszem jestem narzeczoną, ale ślub będzie za 10 miesięcy i dopiero wtedy mogą się pojawić dzieci. Nie wiem jakie ma marzenia, bo każde o którym mówi za chwilę jest w jego domu, albo się dzieje, a kartki z Mapą skarbów nie chce mi pokazać ;p Zarabia więcej niż ja, jest zaradny, czuję się przy nim mała i nieporadna, a uważałam się za dzielnego kierowcę, majsterkowicza, pracownika, ale przy nim to wszystko jest fuszerka i niedopracowanie. i nie traci czasu na pierdoły. Okazało się, że nie trzeba więcej zarabiać ode mnie i być kierownikiem. Wystarczy być dobry i mieć dobrą pracę. Jest inteligentniejszy ode mnie. Nie ma tylu oszczędności to w planie za 2010 rok, ale ma kawałek domu i działki więc nie trzeba jej kupować i budować od zera, a tamten chłopak nie miał swojego domu tylko wynajmowali z mamą mieszkanie pracownicze. Teraz musieli się stamtąd też wyprowadzić. A tyle co ma wystarczy na remont bez brania kredytu, bo tamten chłopak na wszystko brał kredyt co mnie przerażało. Nawet na telewizor i komputer. Na komórki to ponoć normalne. Mieszkanie też teraz kupił na kredyt, ale już potrafi sam robić szafki. Oszczędności mam więcej bo nie wyszłam za mąż za 3 lata od 2010, tylko wyjdę w 2016 za 6 lat. Jest to dwa razy więcej czasu na oszczędzanie.